Importowany z Japonii mitsubishi delica z kierownicą po prawej stronie przebija się przez centrum Tbilisi w drodze do Tuszetii. Jezdnia wygląda na dwupasmową, ale kierowcy się tym nie przejmują i jadą na trzy pasy, z odstępami na szerokość dłoni.

Vazha, what’s this? – pytam, wskazując na jaskinie wykute w pionowych skalnych ścianach. Góra, na którą patrzę, jest jednocześnie brzegiem rzeki Kury.

It’s a sanitary system. Waste water goes to the river and then to Azerbaijan. And I’m very proud of it.

So you don’t love them?

Vazha milknie na chwilę. Podaje mi telefon.

See the video – mówi z uśmiechem i wciska „play”. 

Na wideo Vazha stoi z bronią i pyta: Is Azerbaijan this way?. Ktoś odpowiada: Yes. Vazha podnosi pistolet i strzela dwa razy w stronę wskazaną przez rozmówcę.

There was an Azerbaijan village. – Uśmiecha się. – I don’t like them like all my ex-girlfriends together.

Shalva prowadzi auto. Włącza piosenkę, w której gruziński artysta lirycznym głosem śpiewa o miłości do ojczyzny albo kobiety. Nie zdziwiłbym się, gdyby chodziło o to pierwsze, bo słychać, że to głębokie uczucie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *